opowiadane

  • O MNIE
  • OPOWIADANIA
  • MOJE KSIĄŻKI
  • KONTAKT
✕

Opowieść chłopięca

OPOWIADANIA

Opowieść chłopięca

A.K. 03/02/2021

W kącie tarasu, pod poplamionym obrazem przedstawiającym ogromnego smoka ziejącego ogniem, siedział jakiś nieznany nikomu mężczyzna o wyglądzie przypominającym stylistów z pism dla kobiet, które można znaleźć w każdym szanującym się zakładzie fryzjerskim. Zajadał frytki, popijając zimnym piwem z sokiem malinowym.

W naszym barze, a raczej drewnianej budzie ustawionej wprost na klepisku z czterema plastikowymi stolikami i obrazkami na ścianach, które ojciec odkupił od właściciela zlikwidowanej pół roku temu budy z chińskim żarciem, spędzałem kolejne wakacje. Moje najwcześniejsze wspomnienia z dzieciństwa to zapach spalonego tłuszczu, brudne kufle walające się po całym zapleczu, poplamiony fartuch ojca i pulchne uda dziewcząt zatrudnionych w czasie lata do podawania gościom kiełbasek z rusztu.

Nigdy nie mogłem zrozumieć chłopaków ze szkoły, którzy większość wolnego czasu spędzali w naszym barze śliniąc się na widok ogromnych cycków pomocy kuchennych. Trzeba przyznać, że biust rzeczywiście miały imponujący, ale żeby na jego widok godzinami stać na baczność to już lekka przesada.

Miesiąc temu, na moje szesnaste urodziny, chłopaki zrzucili się dla mnie na dziwkę, która prawdopodobnie od stu lat stoi przy pobliskiej drodze. Wygląda niczym stara sosna w zielonej sukience i z rudymi włosami niedbale spiętymi w kok, brakuje jej tylko ptasiego gniazda na czubku głowy i kilku grzybów wyrastających z butów (chociaż w kwestii grzyba nie może narzekać).

Każdej niedzieli po mszy świętej w drewnianym kościółku wszyscy ojcowie, synowie i wnukowie ustawiają się w długim ogonku cierpliwie czekając na swoją kolej. Wyglądają jak pielgrzymi w oczekiwaniu na cud. Kilka sprośnych słówek, klaps, skórzana obroża i zwiotczałe części ciała wracają do świata żywych. Niektórzy w trakcie płaczą jak niemowlęta skarżąc się, że ich żony tylko na plecach z udami rozchylonymi jak do porodu, martwe i sztywne jak kłody, świętsze od samej Świętej Panienki.

Księża nie muszą stać w kolejce, raz w miesiącu zapraszają przydrożną dziwkę, podobno w celu odpuszczenia grzechów w zakrystii.

Ja też poszedłem, ale nawet najczulsze pieszczoty i wprawny język doświadczonej kobiety nie wzbudziły mojego penisa. Dopiero widok tego mężczyzny w obcisłych spodniach, uwydatniających krągłości na lewym udzie, obudził we mnie wszystkie zmysły i sprawił, że mój członek powiewający do tej pory na wietrze wreszcie stanął. Pierwszy raz nie przespałem nocy, marząc o męskiej erekcji. Włożyłem do ust palec i zacząłem ssać, wyobrażając sobie wypięte pośladki i olbrzymiego penisa w pełnym wzwodzie. Zapragnąłem poczuć smak spermy, chciałem mocnych dłoni, które chwytają i pieszczą, a usta wysysają wszystkie soki.

Słyszałem, jak za oknami szaleje burza, coraz gwałtowniejsza, niszcząca wszystko, co stanie na jej drodze. Tydzień temu mężczyzna w obcisłym podkoszulku i jeszcze ciaśniejszych spodniach wyjechał, ale wczoraj w miasteczku zjawił się młody ksiądz w długiej sutannie zakrywającej uda, zwłaszcza lewe.

„Akcent”, 3/2009

Previous Article

Świąteczna potrawa

Next Article

Sąsiad spod dwójki
  1. Łukasz Gryziecki pisze:
    04/02/2021 o 10:52

    Zdaje się, że nie wszystkim znajomym na FB pasuje tego typu literatura.Opowiadanie może niektórym wydawać się kontrowersyjne, ale mogę się mylić. Dla mnie bomba. Pozdrawiam.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Latest Posts

O krowim placku i nie tylko

O krowim placku i nie tylko

Sąsiad spod dwójki

Sąsiad spod dwójki

Opowieść chłopięca

Opowieść chłopięca

ANNA KOZAK

MOJE KSIĄŻKI

Arba WordPress Theme by XstreamThemes.